Akademia Piłkarska Kmita Zabierzów | biuro@akademiakmita.pl | Tel. 604-188-808

Lidera mamy. Pogoń Kraków – Kmita Zabierzów 1:2 (1:0)

#MeczSezonu takim hasztagiem oznaczano sobotni pojedynek Pogoni Kraków z Kmitą Zabierzów. Oba zespoły idą łeb w łeb w rywalizacji o premiowane bezpośrednim awansem do piątej ligi pierwsze miejsce w tabeli. Przegrany z tej rywalizacji zagra zapewne dwustopniowe baraże o ten awans więc stawką tej batalii jest uniknięcie dodatkowych meczów po sezonie zasadniczym. Jesienią w Zabierzowie górą była Pogoń. Wygrała 2:1 i mając ten handicap oraz punkt przewagi nad zabierzowianami przystępowała do hitu wiosny. Ewentualna wygrana byłaby milowym krokiem w osiągnięciu końcowego celu.

Pogoń musiała uznać wyższość Kmity i na trzy kolejki przed końcem to ona musi gonić Kmitę. A #MeczSezonu dość długo nam się rozkręcał. W pierwszej połowie dominowała gra bezpieczna, pod obiema bramkami działo się niewiele ale jak się później okazało, ostatnie akordy tej części gry wynagrodziły kibicom nudę i to z nawiązką. Nikt znaczącej przewagi na murawie sobie nie wypracował, choć gdyby trzeba było pod przymusem przechylić szalę inicjatywy na placu gry, wydawać by się mogło, że bliżej ułożenia sobie meczu pod własne dyktando był zespół Kmity. 

W zespole krakowian oczywiście trudni do zatrzymania byli Dibete i Mwakaya, zwłaszcza Mwakaya, dużo dobrego w walce powietrznej w defensywie robił Robak, ale i Kmita miał kilku graczy, szczególnie w ofensywie, którzy chyba mimo wszystko generowali nieco więcej konkretów niż ich vis-a-vis. Mowa o Rysiu, Rutkiewiczu, Świderze czy Gaudynie. Ten kwartet szczególnie w drugiej odsłonie miał największy wpływ na to, że losy pojedynku odwróciły się.

Odwróciły się dlatego, że choć w 35 minucie bliski zdobycia gola był Ryś, to ostatnie 10 minut było koncertem w wykonaniu Pogoni. Koncertem zwieńczonym golem, samobójczym co prawda ale golem. Z prawej strony z piłką nadbiegł Fenoszyn, huknął w dalszy narożnik z ostrego dość kąta. Widawski zdołał sparować futbolówkę ale na tyle pechowo, że trafił nią w Ambroziaka i ten pechowo został autorem gola samobójczego. Pogoń prowadziła 1:0 i miejscowi fani mieli powody do radości.

Ale trochę zabrakło kontynuacji tych dobrych ostatnich 10 minut pierwszej odsłony. Po zmianie stron wspomniany kwartet zabierzowian miał coraz więcej do powiedzenia. Krakowianie dość szybko po przerwie wprowadzali na murawę świeżą krew ale Pogoń choć kreowała sporo akcji ofensywnych, to zagrożenia pod bramką Widawskiego już raczej nie. Mecz mógł się jednak zupełnie inaczej potoczyć, gdyby tuż po przerwie po centrze Mwakaya z kornera nieco niżej główkował z 5 metrów Robak, a 10 minut później po sprytnie rozegranym rzucie wolnym przez Dibete, coś więcej niż podanie do bramkarza zaprezentował Derenda. 

W 62 minucie coraz mocniej nakręcający się Kmita dopiął swego. Nakręcający się choćby znakomitą okazją bramkową z 47 minuty kiedy to Sz. Sikora główkował w poprzeczkę niemal z linii bramkowej po centrze Rysia z kornera. We wspomnianej 62 minucie znów dużo zamieszania w polu karnym wywołały dryblingi Marcina Rysia. Skończyło się na dograniu pod bramkę M. Sikory, wybiciem futbolówki na 17 metr, a tam do piłki dopadł Sz. Sikora. Płaski strzał w kierunku bramki, stojący do niej tyłem na 8 metrze Rutkiewicz sprytnie trąca ją piętą i M. Sikora jest bez szans. Frunie w kierunku słupka ale jest “za krótki” by dosięgnąć futbolówkę. Mamy remis! Remis, który był cenny głównie dla Pogoni ale miejscowi wciąż mieli problemy z wykreowaniem kolejnych szans bramkowych. Ich ataki okazywały się mało produktywne, Kmita też wcale w ofensywie nie szalał ale rosły Rutkiewicz czy dobrze czujący się z piłką przy nodze Ryś wciąż nękali defensywę rywala. I w 80 minucie doczekali się swojej okazji. Powalony na ziemię na 20 metrze został szarżujący Rutkiewicz, a Świder podszedł do rzutu wolnego i kapitalnym uderzeniem obok muru dał Kmicie prowadzenie, dał mu także jak się kwadrans później okazało awans na pozycję lidera tabeli! Jeszcze w doliczonym czasie gry z 18 metrów ostatnią okazję na doprowadzenie do remisu z rzutu wolnego zmarnował Robak i krakowianie na trzy kolejki przed końcem tracą fotel lidera. Czy tracą bezpośredni awans do piątej ligi? To się okaże. Presja wyniku, presja utrzymania fotela lidera, w szczególności w końcowych fragmentach sezonu robi swoje. Bilans spotkań bezpośrednich między Pogonią i Kmitą jest idealnie remisowy. Wystarczy, że Kmita straci gdzieś dwa punkty i jeszcze może być ciekawie. Dziś, tj. w sobotnie przedpołudnie, mimo bardzo ambitnej gry i obiecującej końcówki pierwszej odsłony w wykonaniu Pogoni, nieco więcej w ofensywie atutów, a być może i doświadczenia zaprezentowali zabierzowianie. Kmita zgarnia pełną pulę i wskakuje na trasę do piątej ligi.

-[FOTOGALERIA PIOTRA KWIETNIA (112 ZDJĘĆ)

Pogoń Kraków – Kmita Zabierzów 1:2 (1:0)

⚽   1-0 Ambroziak (sam)  ′42

⚽   1-1 Rutkiewicz  63’

⚽  1-2 Świder  73′



Pogoń: M. Sikora – Derenda (81 Zięba), Robak, Baran, Fenoszyn (60 Kieliś) – Dibete, Żurawiecki (81 Zając), Wollek (55 Dąbrowski), Daczka, Mwakaya – Szułdrzyński (55 Malinowski).

Kmita: Widawski – Zabagło, Ambroziak, Salwach, Sz. Sikora – Ryś, Śmigacz, Rutkiewicz, Druziuk, Świder – Gaudyn (68 Mabika)

 

Źródło: Futmal.pl (Piotr Kwiecień)