Akademia Piłkarska Kmita Zabierzów | biuro@akademiakmita.pl | Tel. 604-188-808

Borek Kraków – AP Kmita Zabierzów 1-0.

Przed niedzielnym meczem 9 kolejki V ligi gr. II, w którym Borek Kraków podejmował AP Kmitę Zabierzów, zapewne mało kto mógł przewidywać, że zajmujący ostatnie miejsce w tabeli z dorobkiem zaledwie punktu gospodarze, mogą zgarnąć komplet punktów. Nawet w obliczu kilku absencji w drużynie Kmity, to goście nadal byli zdecydowanym faworytem tej potyczki. Tym bardziej mając w pamięci poprzedni sezon, kiedy to Kmita dwukrotnie pokonał Borek w stosunku 5-0. Wydarzenia boiskowe pokazały jednak dobitnie, że nie należy żyć przeszłością, gdyż co było a nie jest, nie pisze się w rejestr.

Spotkanie mogło zgodnie z planem rozpocząć się dla Kmity, ale już w pierwszej akcji Klimek zagrał niedokładnie do znajdującego się na czystej pozycji Gaudyna. Niewykorzystana okazja zemściła się w 15 minucie, gdy po stracie na własnej połowie podanie na wolne pole otrzymał Wawrzonek i płaskim strzałem z ostrego kąta zaskoczył Morańskiego. Chwilę później doszło do pierwszej i niestety nie jedynej tego dnia kontrowersji. Przy interwencji kopnięty w głowę został Ambroziak. Sędzia główny bez wahania pokazał zawodnikowi Borku czerwoną kartkę. Gdy zawodnik gospodarzy w zasadzie opuszczał już plac gry, sędzia boczny przywołał do siebie głównego. Po konsultacji ten ostatni anulował czerwoną kartkę i pokazał tylko żółtą, mimo protestów przyjezdnych. Niecodzienna sytuacja. Czyżby nowa wersja VAR w lidze okręgowej? Od tej pory mecz stał się jeszcze bardziej nerwowy. Goście mieli coraz więcej zastrzeżeń do pracy arbitra, który raz po raz pokazywał spalonego. Trudno jednak zrozumieć, dlaczego nie została uznana bramka po stałym fragmencie gry Ambroziakowi, skoro jak tłumaczył sędzia już po meczu, na rzekomym spalonym był… Gaudyn. Mimo niesprzyjających okoliczności Kmita powinien i tak doprowadzić do wyrównania. Najpierw po dograniu Lutego tuż przed bramką z piłką minął się Klimek, a następnie strzał Gaudyna na słupek zdołał odbić Stępień. Gospodarze również mieli swoją okazję na podwyższenie prowadzenia, ale piłka w zamieszaniu zatrzymała się na poprzeczce.

W przerwie trener Gaweł zdecydował się od razu na trzy zmiany w składzie. Kluczowa okazała się jednak 50 minuta, gdy drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Michalewski. I być może znowu się czepiamy, ale wiele razy mówi się, że druga żółta kartka powinna być ewidentna. Czy pchnięcie w plecy zawodnika, który na drodze do bramki ma jeszcze dwóch innych obrońców rywala nosi znamiona takiego przewinienia? Mimo gry w osłabieniu dalej to Kmita był stroną przeważającą, ale bramka miejscowych tego dnia wydawała się być zaczarowana. Najlepsze okazje wypracowali sobie Tyrała i Luty, ale po ich uderzeniach, piłka tylko odbijała się od poprzeczki. Przyjezdni domagali się również rzutu karnego po faulu na Mandzelowskim, ale sędzia pozostał niewzruszony. Pomimo wielu szans wynik do końca nie uległ już zmianie.

Borek sensacyjnie zgarnął więc pierwsze w tym sezonie trzy punkty, za co zawodnikom tej drużyny należą się gratulacje. Dla Kmity ten występ to bardzo gorzka pigułka do przełknięcia, która dobitnie pokazuje, że aby w tej lidze wygrać, to w każdym meczu trzeba dać z siebie wszystko. Okazja do poprawy nastrojów i rehabilitacji za tę wpadkę nastąpi w sobotę, gdy do Zabierzowa przyjedzie Świt Krzeszowice.

Borek Kraków – AP Kmita Zabierzów 1-0 (1-0)

1-0 Wawrzonek 15

AP Kmita: Morański – Michalewski, Ambroziak, Spasiuk – Niemiec (46 Kwiatkowski), Tyrała (80 Krzywiecki), Śmigacz, Mandzelowski, Luty (85 Kukiełka) – Gaudyn (46 Kawałek), Klimek (46 Węgiel)

fot. Piotr Patej